Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy list był gotów, Ravailly, lubo cierpiący z dawniej odniesionej rany i zmordowany świeżo podjętym trudem, ofiarował się jechać natychmiast, aby mu tylko podano konia świeżego.
Księżna oddała mu swą stajnię do wyboru i kapitan ruszył w drogę, zachęcany do pośpiechu okrzykami pospólstwa, napominaniem Leneta i prośbą Klary.
Wkrótce usłyszano zgiełk ludu, gromadzącego się przed mieszkaniem księżnej, któremu Ravailly opowiedział cel swojej podróży; lud krzyczał z uniesieniem:
— Księżna, księżna i książę d Enghien!
Księżna, utrudzona i znudzona tem codziennem wywoływaniem, mającem większe do rozkazu aniżeli do hołdu podobieństwa; ale, jak to zwykle bywa, upparło się ono tak silnie, że wkrótce wołanie zamieniało się w burzliwe i okropne wrzaski.
— Dalej!... — rzekła księżna, biorąc syna za rękę — dalej; niewolnicy, bądźmy posłuszni!
I, uzbroiwszy twarz wdzięcznym uśmiechem, ukazała się na balkonie i kłaniała ludowi, którego była zarazem królową i niewolnicą.