Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Księżna, nie mogąc powściągnąć ciekawości, otworzyła okno.
— Pozwólcież mu wejść — zawołała.
Posłaniec wzniósł oczy, poznał księżnę i w dwie minuty potem stanął wpokoju, cały zbryzgany błotem, z roztarganemi włosami i rzekł chrapliwym głosem.
— Przepraszam waszą książęcą mość, że się jej w takim przedstawiam nieładzie, ale przynoszę okropne wieści miasto Vayres poddało się.
Księżna odskoczyła, Klara opuściła ręce; Lenet, który był wszedł za posłańcem, zbladł.
Pięć, czy sześć osób, co, zapomniawszy na chwilę o etykiecie, ciekawością wiedzione, wdarły się do pokojów oniemiało i osłupiało.
— Panie Ravailly — odezwał się Lenet, bo posłańcem był znajomy nam kapitan — powtórz to, coś powiedział bo uszom moim nie mogę dać wiary.
— Powtarzam więc, pani, miasto Vayres kapitulowało.
— Kapitulowało! — krzyknęła księżna — a posiłki przez ciebie prowadzone?
— Nadeszły zapóźno, pani! Richon poddał się właśnie gdyśmy nadciągali.
— Richon się poddał! — zawołała księżna. — Nikczemnik!
Te słowa księżnej, dreszczem obecnych przejęły, jednakże wszyscy milczeli, wyjąwszy jednego Leneta.
— Pani — rzekł surowo i bez żadnego względu na dumę księżnej de Condé — nie chciej zapominać, że honor jego jest w ręku książąt, jak życie w ręku Boga. Nie nazywaj nikczemnikiem najwaleczniejszego ze sług swoich bo jeśli tak będziesz postępowała, opuszczą cię najwierniejsi, widząc, jak obchodzisz się z im równymi i zostaniesz sama, opuszczona i przeklęta.
— Mości panie... — zawołała księżna dumnie.
— Pani — mówił dalej Lenet — powtarzam Waszej książęcej mości, że Richon nie jest nikczemnym, za niego ręczę moją głową i że kiedy on poddał się, widać, nie mógł zrobić inaczej.
Księżna, blada od gniewu, tylko co już nie plusnęła w oczy Lenetowi jednej z arystokratycznych niedorzeczności, w których zwykle pycha tłumiła głos rozsądku; ale na widok wszystkich twarzy odwracających się od niej