Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szego strzału, a tym razem jeszcze, czekał na zaczepkę wojsk królewskich; widać tylko było, jak w czasie poprzedniego natarcia ten sam rząd muszkietów, których wystrzały zrządziły straty wielkie w przybocznej straży królewskiej.
W jednej chwili baterja z sześciu armat zagrzmiała, ujrzano w mgnieniu oka wznoszącą się w górę ziemię wału i wieńczące go ostrokoły.
Na odpowiedź z twierdzy nie dano długo czekać, artylerja okopów zagrała i wielkie zrządziła próżnie w ściśniętych okopach wojsk królewskich, lecz na rozkaz dowódców, zapełniły się przed chwilą rozwarte rany armji i kolumna główna nieco zachwiana, znowu pełna i silna postępowała naprzód w porządnym, bojowym szyku.
Miejsce armat zajęły muszkiety.
W pięć minut później, strzały stron obu udezwały się jednym prawie i tym samym hukiem, podobnym do ryku burzy, lub dwóch razem uderzających piorunów.
Wkrótce, że czas był spokojny i żaden powiew nie wzruszał powietrza, cała masa dymu zawisła nad polem bitwy; oblegający i oblężeni zniknęli w czarnej chmurze, którą od czasu do czasu przedzierała tylko huczna błyskawica gromu armatniego.
Coraz z tej chmury widziano po za armją królewską wychodzących ludzi, zaledwie na nogach mogących się utrzymać, lub upadających w nierównych odległościach i zostawiających po sobie ślady krwawe.
Szybko wzrastała liczba rannych; ryk armat i strzały ręcznej broni nie ustawały; jednakże artylerja królewska strzelała coraz mniej śmiało, jakby naoślep i z pewnem wahaniem; bo w pośród tak gęstego dymu nie mogła przyjaciół od nieprzyjaciół odróżnić.
Artylerja zaś twierdzy, ponieważ przed sobą miała samych tylko nieprzyjaciół, nie ustawała; strzały jej gzrmiały coraz częściej i coraz silniej.
Nakoniec, ustał zupełnie ogień artylerji królewskiej, było więc rzeczą oczywistą, że zaczęto wdzierać się na wały i walczono zbliska.
Była to dla widzów chwila okropnej niepewności.
Wtem dym, nie podsycany strzałami armat i muszkietów, wzniósł się zwolna w górę i odsłonił armję królewską, cofającą się w nieładzie i zostawiającą podnóże wałów trupami usłane.