Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Prawdę powiedziawszy, często on zdawał się powątpiewać o wszystkiem, a w napadach sceptycyzmu wątpił nawet o miłości wicehrabiny. W tych to chwilach, miłość dla Nanony znowu w jego sercu budzić się zaczynała; zdało mu się, że ona czulszą była i przywiązańszą, właśnie dlatego, iż była nieobecną. Gdyby w jednej z chwil takich ukazała mu się, Canolles, będąc tak niestałym, z pewnością upadłby jej do nóg.
Miotany sprzecznemu myślami, które tylko mogą być pojęte przez ludzi, kilkoma naraz miłostkami zajętych Candlles odebrał list wicehrabnej i natychmiast o niej tylko myśleć zaczął; wszystkie inne myśli pierzchnęły jak mrok mocy przed, blaskiem jutrzenki. Przeczytawszy list, nie przypuszczał nawet, by kiedykolwiek inną kobietę a nie Klarę, mógł kochać, a odczytawszy go po raz drugi, prawie był pewny, że nigdy nikogo oprócz niej nie kochał. Noc przepędził bezsennie; pomimo to, zasnął przed świtem.
Wiadomo, jak zakochani przepędzają godziny poprzedzające spotkanie się z przedmiotem ich uwielbień; spoglądają na zegarek, biegają tu i owdzie i nie poznają najlepszych swych przyjacół. I Canoiles nie był wyjątkiem.
O naznaczonej godzinie (Canolles już ze dwadzieścia razy wchodził do kościoła), zbliżywszy się do wskazanego mu konfesjonału, znalazł go otwartym.
Przez ciemne szyby okien kościoła przenikały promienie słońca zachodzącego, oświetlając całe jego wnętrze tem tajemniczem światłem, co jest tak miłe dla modlących się i kochanków. Canolles oddałby rok życia, by w tej chwili nie stracić nadziei.
Obejrzał się dookoła, by się zapewnić, że kościół jest pusty; zaglądał za wszystkie kolumny, a przekonawszy się, że nikt go widzieć nie może, wszedł do konfesjonału i zaniknął go za sobą...
Po chwili, Klara, osłoniona szerokim płaszczem, ukazała się we drzwiach, za któremi na czatach zostawiła Pompéego, następnie zapewniwszy się, że nie ma żadnego widomego niebezpieczeństwa, uklękła obok konfesjonału.
— Nakoniec widzę cię, pani — rzekł Canolles — przecież ulitowałaś się nade mną.
— Musiałam się zlitować, gdyż się pan gubisz — odpowiedziała Klara zmieszana, że przed trybunałem pra-