Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ III.

Drugi powrót armji książęcej do Bordeaux zupełnie od pierwszego był różny.
Na ten raz, dla wszystkich wystarczało laurowych wieńców, nawet dla zwyciężonych.
Paul de Cambes większą ich część dla barona de Canolles zachowała.
Zaledwie też baron przejechał rogatki, obok swego przyjaciela Ravailly, którego już ledwie dwa razy nie zabił gdy nagle otoczył go tłum ludzi; a wychwalając jego męstwo, znakomitym ogłosił wodzem.
Mieszczanie przed trzema dnami pobici, szczególniej też ranni byli jeszcze nieco na swego pogromcę zagniewani. Lecz Canolles wydał się tak dobrym, tak pięknym, tak szczerym; znosił swe położenie tak wesoło i z taką godnością i otaczał go orszak tak prawdziwych przyjaciół, oficerowie, żołnierze Nawajlskiego pułku, tak szeroko nad jego czynami się rozwodzili, że zapomnieli o pierwszej przegranej. Zresztą inne ich teraz zajmowały myśli. Spodziewano się księcia de Bouillon — jutro lub pojutrze, najświeższe zaś wiadomości zapowiadały przyjazd króla do Libouurnn najdalej za tydzień
Księżna de Condé z nięcierpliwością pragnęła ujrzeć Canollesa; ukrywszy się za firankami okna:-ciekawie spoglądała na przechodzącego obok barona. Postać jego wydała się jej wojowniczą i zupełnie zgodną ze świetną opinją jaką o nim ustalili przyjaciele, a nawet wrogowie...
Margrabina de Tourville nie zgadzała się w ty razie ze zdaniem księżnej, utrzymując, że nic w osobie Canollesa nie było wybitnego.
Lenet oświadczył, że go za zacnego uważał człowieka a książę de la Rochefoucault powiedział tylko;
— Aha! otóż i bohater!