Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VIII.

— Kochany panie Lenet — rzekł książę, zostawszy z nim sam — ponieważ kobiety wojną owładnęły, mężczyźni skutkiem tego do intryg uciec się powinni. Mówiono mi o pewnym hultaju, nazwiskiem Cauvignac, któremuś pan polecił zebrać rotę; zapewniano mnie, że to bardzo zręczny człowiek. Chciałbym go poznać. Nie możnaby jakim spoi sobem wdzieć się z nim?
— Właśnie czeka — rzekł Lenet.
— Każ mu przyjść.
Lenet zadzwonił; wszedł lokaj.
— Przyprowadzę tu kapitana Cauvignac.
Po chwili, dawny nasz znajomy ukazał się we drzwiach.
— Zbliż się, kapitanie — rzekł książę — jestem de la Rochefoucault.
— Znam cię doskonale, Mości książę — odpowiedział Cauvignac.
— A! tem lepiej! Polecono ci zebrać rotę?
— Już ją zebrałem.
— Z wielu się ludzi skałada?
— Ze stu pięćdziesięciu.
— Dobrze są umundurowani? dobrze uzbrojeni?
— Tylko dobrze uzbrojeni, bo umundurowanie ich jest bardzo liche. Przedewszystkiem zająłem się bronią, jako rzeczą najważniejszą. Co się tyczy ubrania, zabrakło mi pieniędzy, bo dostałem od pana Lenet tylko dziesięć tysięcy liwrów, a, będąc człowiekiem bezinteresownym, z przywiązania jedynie do książąt ich sprawie się poświęciłem.
— Jakto! dziesięcioma tysiącami liwrów uzbroiłeś stu pięćdziesięciu ludzi?
— To rzecz zadziwiająca!