Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ognia!
Rozkaz wykonano tak śpiesznie, jak za pierwszym razem.
W dziesięć minut, nie zostało ani jednej szyby w Saint-George; domy drżały i rozpadały się na cząstki; działa rozbijały mury, kule skakały po ziemi, a gęsty dym zaciemniał powietrze, pełne krzyków, gróźb i jęków.
Canolles zauważył, że najwięcej szkody zrządziła twierdzy baterja księcia de la Rochefoucault.
— Vibrac — rzekł — polecam ci Ravaillego; niechaj się nie ruszy dalej ani krok, podczas mej nieobecności. Biegnę do armat naszych.
W istocie, Canolles pobiegł do dwóch dział, które wcale nie dały się zawstydzać nieprzyjacielskiej baterji, sam je nabijał, kierował niemi, w przeciągu kilku chwil zdemontował trzy nieprzyjacielskie działa i położył trupem z pięćdziesięciu ludzi; reszta, niespodziewając się tak dzielnego oporu, poszła w rozsypkę.
Książę de la Rochefoucault, chcąc ich zatrzymać, kontuzjowany wypuścił z rąk szpadę.
Widząc, jaki obrót rzeczy biorą, Canolles zostawił baterję dowodzącemu artylerją, a sam pobiegł tam, gdzie rota Nawajlczyków przy pomocy ludzi Espagneta, szturmem twierdzę wziąć chciała.
Vibrac trzymał się silnie, pomimo, że kula ugodziła go w ramię. Obecność Canollesa, przyjęta okrzykami radości, podwoiła odwagę żołnierzy.
— Wybacz — zawołał do Ravaillyego — zmuszony byłe mopuścić cię na chwilę, kochany przyjacielu; lecz, ja kwidzisz, musiałem zdemontować działa księcia de la Rochefoucault; lecz nie troszcz się, oto jestem.
W tej chwili, Ravailly po raz trzeci prowadził swych ludzi do szturmu i zapewne nie słyszał słów Canollesa, wpośród szczęku oręży i huku dział.
Canolles wyjął pistolet z pasa i zmierzywszy rękę ku swemu dawnemu tworzyszowi, który teraz został jego nieprzyjacielem, wystrzelił.
Kula, wprawną dłonią i pewnem kierowana okiem, strzaskała rękę Ravaillyego.
— Dziękuję ci, Canolles — zawołał ranny — odpłacę ci, i podniósł zbrojną prawicę, lecz zachwiał się, broń z rąk mu wypadła.