Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nanona nie mogła powstrzymać poruszenia, od którego Canolles zadrżał, a wicehrabina obejrzała się.
— Co to jest?... — spytała.
— Nic — powiedział Canolles — wtym starym pokoju zawsze jakiś złowieszczy stuk słyszeć się daje.
A jeśli to co innego... nie ukrywaj baronie przede mną — rzekła Klara, kładąc się na jego ramieniu — pojmujesz bowiem zapewne jak ważną będzie nasza rozmowa, kiedym postanowiła sama podjąć się tak trudnego poselstwa.
Canolles otarł pot spływający mu z czoła, starając się uśmiechnąć:
— Przybyłam tu przypomnieć ci, panie, twą obietnicę, i spytać, czyś już gotów?
— Niestety!... pani — odpowiedział Canolles — uczynić to teraz niepodobieństwem jest dla mnie.
— A to dlaczego?
— Gdyż od czasu naszego rozłączenia wiele Zaszło niespodziewanych wypadków; związki, którem za rozerwane uważał, odnowiły się, a w miejsce zasłużonej kary, królowa obdarzyła mnie łaską, której wcale godzien nie byłem. Sama więc, teraz wdzięczość nakazuje mi być wiernym stronnikiem Jej Królewskiej Mości.
Westchnienie słyszeć się dało... Biedna Nanona zapewne co innego usłyszeć się spodziewała, aniżeli to, co przed chwilą wyrzeczone zostało.
— Nie twa wdzięczność, lecz żądza wyniesienia się, panie baronie de Canolles, zmusza cię do tego. Jesteś arystokratą; dopiero masz dwadzieścia osiem lat, a już jesteś pułkownikiem, komendatnem twierdzy. Bardzo to jest pochlebne, lecz nie jestże to słuszną nagrodą za twe zasługi? Ale przecież nie sam Mazarini, baronie, potrafi ją ocenić...
— Wicehrabino!... — rzekł Canolles. — Dosyć już tego... błagam cię!...
— Dobrze, a teraz mówi z panem nie wicehrabina de Cambes, lecz parlamentarz księżnej de Condé, wysłany do gubernatora twierdzy Saint-George; pozwól pan spełnić dane mu posłannictwo.
— Mów, pani — odpowiedział Canolles, z westchnieniem do jęku podobnem.
Otóż księżna, dowiedziawszy się o pańskich zamiarach, objawionych mn początkowo w Chantilly, a następnie