Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Cóż za myśl?...
— Jakto nie pojmujesz mnie?
— Zupełnie nie.
— Mój pokój dotyka twej sypialni.
— A więc będziesz podsłuchiwać?
— Za firankami, jeśli pozwolisz.
— Nanono!
— Pozwól mi zostać przy sobie, kochanku mój. Wierzę w swoją gwiazdę, zobaczysz, szczęście ci przyniosę.
Lcz jednak, Nanono, jeśli ten parlamentarz...
— Cóż takiego?
Jeślitetn parlamentarz, mówię, będzie miał do powierzenia jaką tajemnicę stanu.
— Nie możesz że powierzyć tajemnicy stanu tej, która ci życie i majątek powierzyła?...
— A więc podsłuchuj nas, Nanono, gdy tego chcesz koniecznie, lecz nie zatrzymuj mnie dłużej, parlamentarz czeka.
— Idź, idź, Canolles, pozwól tylko podziękować sobie za wyrażaną mi łaskę.
I chciała pocałować rękę swego kochanka.
— Co chcesz czynić?... — rzekł Canolles, przyciskając ją do piersi i całując w czoło — a więc będziesz...
— Ukryta za firankami twego łóżka. Stamtąd wszystko widzieć i słyszeć będę mogła.
— Nie śmiej się przynajmniej, Nanono, bo to są bardzo ważne sprawy.
— Bądź spokojny — odrzekła młoda kobieta — śmiać się nie będę.
Canolles wydał rozkaz, by wprowadzono posłańca i poszedł do swojej sypialni, ogromnej ponurej sali, umeblowanej za czasów Karola IX-go. Dwa świeczniki stojące na kominie, słabe tylko na pokój rozlewały światło; łóżko, umieszczone w najgłębszej jego części, zupełnie niknęło w cieniu.
— Jest-żeś tam, Nanono!... — spytał Canolles.
Ledwie słyszane „tak“ doleciało go.
W tej chwili kroki słyszeć się dały; szyldwach broń sprezentował. Posłaniec wszedł, o sądząc, że jest sam na sam z Canollem, zdjął kapelusz i płaszcz w tył odrzucił. Natenczas długie blond włosów sploty roztoczyły się na zachwycojące ramiona; wiotka kibić kobiety ukazała się pod