Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To prawda — mruknął Canolles — tak blisko i tak daleko!
— Panie, ktoś idzie naprzeciwko nas — rzekł Barrabas raczysz pan wysiąść?
Drugi dozorca Canollesa, siedzący na koźle obok woźnicy, zszedł na ziemię i otworzył drzwiczki powozu zamknięte na zamek, od którego miał klucz u siebie.
Canolles odwrócił oczy od białego domku i skierował je na fortecę, przyszłe swe mieszkanie.
Wtedy na drugiej stronie rzeki ujrzał prom, a obok promu ośmiu żołnierzy i sierżanta.
Dalej widać było wznoszące się szańce cytadeli.
— Wybornie — pomyślał — czekano mnie i środki ostrożności przedsięwzięto.
Głośno zaś spytał się Barrabasa:
— Jakto! czy to są moi nowi stróże?
— Radbym panu stanowczo odpowiedzieć — odrzekł Barrabas, lecz prawdziwie sam nic nie wiem.
W tej chwili żołnierze, dawszy sygnał warcie stojącej przy bramie fortecy, wsiedli na prom, przepłynęli Garonnę i stanęli na drugiej stronie, właśnie gdy Canolles wysiadł z powozu.
Natychmiast sierżant, spostrzegłszy oficera, zbliżył się do niego i po wojskowemu pozdrowił.
— Czy mam zaszczyt mówić z panem baronem de Canolles, kapitanem w pułku Nawajlskim?... — zapytał.
— Z nic samym — odpowiedział Canolles, zdziwiony grecznością pytającego.
Sierżant odwróciwszy się ku swym ludziom, rozkazał im zaprezentować broń i wskazał baronowi prom, którym dopiero co przypłynęli.
Canolles wsiadł weń, mając obok siebie swych dwóch dozorców; żołnierze wraz z sierżantem wsiedli później, statek odbił od brzegu.
Canolles tymczasem po raz ostatni spojrzał na zamek Cambes, niknący w dali.
Cała prawie wyspa była ufortyfikowana.
Cytadela w dobrym znajdowała się stanie.
Przed bramą przechadzał się szyldwach.
— Kto idzie!... — krzyknął.
Mały oddział zatrzymał się.