Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czął bić, a wicehrabina spojrzawszy nań, przekonała się, że bije dziesiąta, odezwała się wówczas z westchnieniem.
— Teraz już czas!
— Jaki czas?... — spytał Canolles, starając się uśmiechnąć i żartem odeprzeć nieszczęście.
— Czas dotrzymać słowa, które mi pan dałeś.
— A! wicehrabino!... — powiedział Canolles ze smutkiem — a więc nie zapominasz?
— Być może, iżbym, jak pan, zapomniała, lecz oto, co mi pamięć powróciło.
I wyjęła z kieszeni list, odebrany w chwili składania do stołu.
— Od kogóż to?... — spytał Canolles.
— Od księżnej, która mi co prędzej do siebie przybywać każe.
— Przynajmniej dobry pozór! Dziękuję ci, pani, że mnie oszczędzasz.
— Nie oszukuj sam siebie, panie de Canolles — odpowiedziała wicehrabina ze smutkiem, którego nie starała nawet ukryć. Chociażbym wreszcie nie otrzymała tego listu, to zawsze o umówionym czasie, odjazd bym ci przypomniała. Sądzisz pan może, że ludzie otaczający nas nie domyślą się wkrótce naszego porozumienia? Nasze stosunki, przyznaj pan sam, zupełnie nie są podobne do przestawania prześladowanej księżnej z jej prześladowcą. Lecz jeśli rozłączenie, jak to pan sam wspomniałeś, jest mu tak bolesne, okrutne, pozwól powiedzieć baronie, że od ciebie samego zależy, wcale się nie rozłączać ze mną.
— Więc powiedz pani!... — zawołał Canolles.
— Czy pan się domyślasz?...
— Owszem, domyślam się wszystkiego!.. Pani chcesz, bym wraz z nią jechał do księżnej?...
— Księżna wzmiakuje mi o tem w swym liście — żywo powiedziała wicehrabina.
— Jakże się cieszę, że myśl ta nie w pani poczęła się głowie, i przepraszam za kłopot, w jakim pani znajdowałaś się, chcąc mi powyższe uczynić przełożenie. Sumienie moje wcale nie wzdryga się na myśl służenia tej lub owej partji. Gdy wyjmuję szpadę z pochwy, wszystko mi jedno skąd na mnie padają pociski, czy z prawej, czy też z lewej strony; nie znam ani królowej ani książąt; majątek mój czyni mnie niezależnym, zaszczytów nie pragnę, bo dum-