Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A śniadanie!... — powiedziała Nanona — umieram z głodu.
— Dobrze — odrzekł książę — zaraz poszlę po nie. Hej!... Courtauvaux, idź do oberży pana Biscarros i dowiedz się, czy baron de Canolles nie wrócił, jeśli go tam nie będzie, pytaj się i szukaj go w okolicach. No, ruszaj!
Courtauvaux wybiegł.
Biscarros, zauważywszy kłopotliwe milczenie, panujące od chwili, chciał je przerwać.
— Czy nie widzisz, że pani daje ci znak, żebyś już wyszedł?... — powiedziała doń Franczyneta.
— Chwilkę! chwilkę!... — zawołał książę — cóż u djabła i ty znowu, Nanono, tracisz głowę. A gdzież karta!... Mnie także się jeść chce jak i tobie: głód mi dokucza. Chodź no, panie Biscarros, dołącz oto te sześć luidorów do poprzednich: daję ci je za zabawną historję, którąś nam opowiedział.
Następnie, kazał historykowi przemienić się w kucharza, my zaś pospieszamy oznajmić czytelnikom, że Biscarros również odznaczył się w drugim jak i w pierwszym obowiązku.
Tymczasem, Nanona zastanawiała się nad ważnością wiadomości udzielonej jej przez poczciwego Biscarros; a naprzód, czy one są pewne?... następnie, chociaż byłyby i prawdziwe, czy nie należałoby usprawiedliwić barona?
W istocie, jakiż to okropny zawód dla tak walecznego szlachcica, ta niedoszła schadzka.
Cóż to za zniewaga dla niego, to szpiegostwo księcia d‘Epernon i konieczność jego obecności przy triumfie rywala?
Nanona tak była zakochaną, że przypisując ten nagły odjazd barona słusznej jego zazdrości, nietylko usprawiedliwiała, lecz nawet żałowała barona de Canolles, a co więcej cieszyła się, myśląc, że on jedynie przez miłość dla niej wzbudził tę małą zemstę.
Wszakże osądziła za słuszne w każdym razie mieć się na baczności; a przedewszystkiem zniszczyć złe bez śladu, wstrzymać tę miłość w samym jej zarodku.
Tu, straszna myśl przebiegła w głowie Nanony:
— A jeśli to spotkanie barona i młodego szlachcica, czyli przebranej kobiety, już było schadzką!...
Lecz nie, natychmiast się uspokoiła.