Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Franczyneta wyszła, pojmując, że jej pani grozi jakieś ukryte niebezpieczeństwo.
Tymczasem Nanona wstała, a odziawszy się rannym płaszczykiem, stanęła za krzesłem księcia tak, iż pierwszem spojrzeniem mogła wskazać baronowi, że czegoś się strzec powinien, następnie zajęła się obmyśleniem przebiegłego zdania, któremby od razu mogła objaśnić barona w tem wszystkiem, co mu wiedzieć należało.
Tym sposobem Nanona mogłaby zapobiec zepsuciu harmonji, między nią i księciem panującej.
Wzrokiem swym mogła oma ogarnąć całą drogę, aż do miejsca, gdzie wczoraj ukrył się książę d‘Epernon ze swymi zbirami.
— A! — rzekł nagle książę — otóż i Franczyneta wraca.
I skierował oczy na Nanonę, która wtedy zmuszoną była odwrócić wzrok od okna, aby odpowiedzieć na pytające spojrzenie księcia.
Serce Nanony mocniej bić zaczęło, widziała tylko Franczynetę, a pragnęła widzieć barona, aby wyczytać na jego twarzy chociaż cokolwiek spokojności.
Na schodach rozległ się odgłos kroków.
Franczyneta lekko zastukała do drzwi.
— Proszę wejść — rzekł książę.
Nanona przygotowała już sławne zdanie, którem chciała przywitać barona.
Franczyneta weszła sama.
Nanona rzuciła wejrzenie do przedpokoju.
W przedpokoju nie było nikogo.
— Pani! — powiedziała Franczyneta z niewzruszoną pewnością scenicznej subretki — nie zastałam barona de Canolles w oberży pod „Złotem cielęciem“.
Książę zmarszczył brwi.
Nanona podniosła głowę i odetchnęła.
— Jakto — rzekł książę — barona de Canolles niema już w oberży pod „Złotem cielęciem?“
— Mylisz się zapewne, Franczyneto — dodała Nanona.
— Pani — odpowiedziała Franczyneta — powtarzam to, co mi powiedział sam Biscarros.
— Kochany Canolles domyślił się bezwątpienia wszystkiego — szepnęła Nanona. — Łączy on zręczność i dowcip z odwagą i pięknością.