Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy nie wiesz, Richonie, co to takiego?... — spytał Canolles, nadstawiając ucha.
— Nie wiem, lecz domyślam się.
— A więc, powiedz.
— Wicehrabia odjechał.
— Nie pożegnawszy się ze mną!... — zawołał Canolles. Ani wątpić, to jakiś brutal.
— O nie, kochany baronie potrzeba spiesznego wyjazdu tłumaczy go.
Canolles zmarszczył brwi i rzekł:
— Cóż za dziwne postępowanie! Gdzież wychowano tego chłopca? Richonie, mój przyjacielu, zapewniam cię, że znajomość z nim szkodzi ci. Nie można między szlachtą prowadzić się tym sposobem. O! gdybym go mógł dogonić, dopierobym mu natarł uszów, niech djabli porwą jego głupiego ojca, który niezawodnie przez skąpstwo nie dał mu nauczyciela!
— Nie gniewaj się, baronie — odpowiedział Richon z uśmiechem — wicehrabia mie jest tak źle wychowany jak sądzisz; wyjeżdżając, polecił mi oświadczyć ci swoje uszanowanie i żal, że sam pożegnać cię nie mógł.
— Dobrze! dobrze!... rzekł Canolles — tym sposobem zmienia tylko niewybaczoną, obrazę na małą grzeczność. Niech djabli porwą! Strasznie jestem rozgniewany. Pokłóć się ze mną Richonie! Co, nie chcesz? Poczekaj... Richonie, przyjacielu mój, jesteś bardzo brzydki!
Richon, nie przestając śmiać się, rzekł:
— W takim humorze jak jesteś, baronie, jeżeli zechcesz grać, możesz wygrać odemnie dziś w wieczór sto pistoli. Szczęście w grze jak ci wiadomo, najczęściej sprzyja w zmartwieniu.
Richon znał barona; wiedział, że odwraca gniew jego. proponując grę.
— Grać!... — zawołał Canolles — masz słuszność, będziemy grali! Przyjacielu mój, ten jeden wyraz jedna mię z tobą. Richonie, jesteś zachwycającym! Richonie, jesteś pięknym jak Adonis, przebaczam już wicehrabiemu de Cambes... Castorin! podaj karty!
Natychmiast przybiegł Castorin z oberżystą, obaj wystawili stół, a dwaj przyjaciele grać zaczęli.
Castorin, od dziesięciu lat marzący o podwójnej stawce na trzydzieści i czterdzieści i Biscarros, nie spuszczający