Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jednakowoż nie ufaj im bardzo i rozkaż Pompéemu nabić pistolety.
— Na cóż mówisz mi to wszystko?... Czy sądzisz, że mnie tem uspokoisz?
— Bezwątpienia, kto zna niebezpieczeństwo, nie da się podejść. A więc jedź, vicehrabio — rzekł Richon, powstając — noc będzie widna, przed świtem możesz stanąć w Monlieu.
— A baron nie czeka czasem na mój odjazd?
— On w tej chwili wieczerza: a jeśli kolacja jego choć, trochę podobna do naszej, to on, jako prawdziwy smakosz, nie wstanie od stołu bez szczególnie ważnej przyczyny. A jeżeli chcesz, zejdę i zatrzymam go.
— A więc przeproś go za moją względem niego niegrzeczność. Nie chcę, żeby kłócił się ze mną, spotkawszy mnie kiedy w złym humorze. Zresztą, twój baron musi to być dobry człowiek.
— Gotów jest nawet pójść za tobą, vieehrabio, na koniec świata, aby mieć przyjemność skrzyżować szpadę. Lecz bądź pan spokojny, przeproszę go za pana.
— Dobrze, tylko poczekaj, niech wprzód wyjadę.
— To się rozumie.
— Ale! czy nie masz do księżnej jakiego zlecenia?
— Mam właśnie, przypomniałeś mi rzecz najważniejszą.
— Czyś już do niej napisał.
— Nie, dość jej przesłał dwa tylko wyrazy.
— Jakie?
— „Bordeaux. — Tak“.
— I ona to zrozumie?
— Jak najzupełniej! Na zasadzie tych dwóch wyrazów, może spookjnie udać się w drogę, powiedz jej pan, że ja za wszystko odpowiadam.
— No! Pompée — rzekł vicehrabia do starego służalca, który wtej chwili pokazał głowę przez drzwi uchylone — no mój przyjacielu, trzeba jechać.
— Oho. jechać.... — odpowiedział Pompée. To być nie może, panie vicehrabio? Straszna będzie burza!
— Co mówisz, Pompée?... — rzekł Richon. Na niebie niema ani jednej chmurki.
— Ależ w nocy można zabłądzić.