Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pułkownikiem! Ba!... za bardzo się śpieszysz, moja luba! chcąc tego dostąpić, baron powinien wyświadczyć jaką usługę naszemu królowi.
— On gotów jest uczynić wszystko, co mu rozkażą.
— O!... kiedy tak — rzekł książę, z pod oka spoglądając na Nanonę — mógłbym mu dać tajne polecenie do dworu.
— Polecenie do dworu! zawołała Nanona.
— Tak — odrzekł stary dworak — lecz cóż? toby was rozłączyło.
Nanona pojęła, że właśnie nadszedł czas, aby zniszczyć resztę nieufności.
— Nie obawiaj się kochany książę. Co znaczy rozłączenie, skoro mu ono wyjdzie na pożytek! Jeśli będziemy razem, nie mogłabym mu wiele być użyteczną, gdyż Wasza książęca mość jesteś zazdrosnym; tymczasem, kiedy on będzie zdala odemnie, ty, Mości książę rozciągniesz nad nim swą wszechwładną rękę. Oddal go, wyślij z Francji, jeśli tob ędzie dla jego dobra, a o mnie się nie troszcz. Abyś mnie tylko kochał, luby mój książę, nic mi więcej do szczęścia nie będzie potrzeba.
— A więc zgoda — odparł książę — jutro rano poślę po niego i dam mu polecenie. Teraz zaś — dodał z triumfującym uśmiechem, spoglądając na dwa krzesła, na dwa nakrycia i na dwie poduszki — wieczerzajmy, moja piękna.
Oboje usiedli do stołu z tak wesołemi twarzami, że nawet Franczyneta, która już przywykła do postępowania księcia i do charakteru swej pani, sądziła, że Nanona była zupełnie spokojna, a książę zupełnie o jej niewinności przekonanym.