Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że wzruszenie to uszło przed bystrem spojrzeniem księcia; z udaną więc obojętnością czytała te wyrazy:
„Niniejszem uprzedzam księcia d‘Epernon, że dzisiejszego wieczoru mężczyzna, który już od pół roku jest w poufnych stosunkach z panną Nanoną de Lartigues, przybędzie do niej w zamiarze zostania na kolacji i noclegu.
„Nie chcąc pozostawić księcia d‘Epernon w nieświadomości, oznajmiam mu, że tym szczęśliwym rywalem jest: Baron de Canolles“.
Nanona zbladła; cios ten ugodził ją w samo serce.
— A! Rolandzie! Rolandzie, — szepnęła — sądziłam, żem się już ciebie pozbyła na zawsze.
— A co? czy dobrze jestem zawiadomiony? — zapytał książę, triumfując z radości.
— O!... bardzo źle — odpowiedziała Nanona — i jeśli twoja polityczna policja nie jest lepszą od miłosnej, to cię mocno żałuję...
— Żałujesz mnie?
— Tak, gdyż wcale tu nie ma tego barona de Canolles, któremu niezasłużenie przypisujesz zaszczyt, być twoim rywalem. Zresztą, możesz zaczekać, a dowiesz się, czy przybędzie...
— O! już przybył!
— On!... — zawołała Nanona. — To kłamstwo!..
Na ten raz głęboka prawda przebijała się w wykrzykniku obwinionej kobiety.
— Chciałem powiedzieć — rzekł książę — że się znajdowałem o kilkaset kroków stąd i że na swoje szczęście zatrzymał się w oberży pod „Złotem cielęciem“.
Nanona pojęła, że książę wie coś, lecz nie wszystko, a nawet mniej, niż się spodziewała. Wzruszyła więc ramionami na znak zdziwienia; po chwili powzięła zamiar, jakim ją natchnął ów list, który na wszystkie strony w swych drobnych obracała rączkach.
— Czy być może — rzekła pewna siebie Nanona — aby człowiek genjalny, najsławniejszy polityk Francji, wierzył listom bezimiennym?
— Prawda, że bezimienny, ale jakże mi go objaśnisz?
— O!... objaśnienie nie jest trudnem: list ten jest dalszym ciągiem podstępów naszych nieprzyjaciół z Agen. Baron de Canolles prosił cię o urlop, dla załatwienia in-