Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi z całego serca ofiarujesz, a której wartość cenić umiem.
— Na honor!... — rzekł Canolles — szczególnym jesteś chłopcem wicehrabio; twój pierwszy wyskok wspaniałomyślności natchnął mię zupełnie inną o twym charakterze myślą. Lecz wreszcie, niech się stanie podług twej woli; nie mam prawa być wymagającym, gdyż zrobiłeś dla mnie daleko więcej, niż mogłem się spodziewać od nieznajomego. Pójdę więc wieczerzać sam; lecz przyznam ci się, wicehrabio, że mi to z przykrością uczynić przyjdzie; nie bardzo lubię monologu.
I w rzeczy samej, pomimo swej obietnicy i postanowienia aby odejść, Canolles nie odchodził; stał jak przykuty na miejscu, jakaś nieprzezwyciężona siła przyciągała go do wicehrabiego, z czego sobie sam zdać sprawy nie umiał.
Tymczasem młodzieniec wziął świecę, zbliżył się do barona z zachwycającym uśmiechem i podając mu rękę, rzek:ł
— Panie, chociaż nasze widzenie się dosyć było krótkie, cieszę się jednak, mogąc być panu choć w czemkolwiek pożytecznym.
Cannolles widział w tych słowach prostą tylko grzeczność, uścisnął rękę sobie podaną. Lecz wicehrabia, nie odpowiadając na jego męskie i przyjacielskie uściśnienie, wyrwał z jego dłoni swoją, drżącą i rozpaloną.
Tutaj baron pojmując, że młodzieniec jak najgrzeczniejszym sposobem pragnie go się pozbyć, wyszedł, zawiedziony w swoich nadziejach, z zadumą na czole.
We drzwiach spotkał bezzębny uśmiech starego lokaja, który, odebrawszy świecę z rąk wicehrabiego, ceremonjalnie odprowadził barona do jego pokoju i natychmiast powrócił do swego pana, czekającego na schodach.
— No i cóż? — spytał wicehrabia po cichu.
— Zdaje się, że postanowił wieczerzać sam, odpowiedział. Pompée.
— A więc już tu nie wejdzie?
— Tak sądzę przynajmniej.
— Każ przygotować konie, tym sposobem zawsze zyskamy na czasie. Lecz — dodał wicehrabia, nadstawiając ucha — co to za hałas? Zdaje mi się, że to głos Richona.
— I barona de Canolles.
— Oni się kłócą.