Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Hałasu tego narobił kuchcik, zanoszący kolację dla Nanony.
Na skręcie drogi zatrzymało go czterech ludzi, wypytując o cel nocnej przechadzki.
Dowiedziawszy się, że niesie kolację do właścicielki samotnego domku, zdjęli mu czapkę, białą kurtkę i fartuch; najmłodszy z — nich przywdział ubiór kuchcika, a postawiwszy kosz na głowie, poszedł zamiast niego ku domkowi Nanony.
W kilka minut powróciwszy, zaczął rozmawiać po cichu z tym, co zdawał się być dowódcą oddziału.
Wtedy oddano kuchcikowi czapkę, kurtkę i fartuch, postawiono mu koszyk na głowie i puszczono.
Nieborak niczego więcej nie pragnąc, uciekał, co mu sił stało, a ze strachu i znużenia padł prawie bez czucia, na progu oberży, skąd go podniesiono.
Wypadek ten był niezrozumiały dla wszystkich, prócz barona, który nie mając żadnego powodu objaśniać go, pozwolił gospodarzowi, chłopcom, posługaczkom, kucharzowi i kuchcikowi gubić się w domysłach, a gdy ci toczyli spory, udał się do wicehrabiego.
Sądząc, że pierwsze oznajmienie jego odwiedzin posłane przez Castorina, uwalnia go od drugiego podobnego kroku, bez ceremonji otworzył drzwi i wszedł.
Na środku pokoju stał oświetlony stół z dwoma nakryciami, brakowało tylko jedzenia.
Canolles spostrzegł te dwa nakrycia, wyprowadzając z tego pomyślną dla siebie wróżbę.
Jednakowoż wicehrabia spostrzegłszy go, powstał tak nagle, że nie trudno poznać było baronowi, iż odwiedziny jego zdziwiły młodzieńca, i że to drugie nakrycie nie dla niego było przygotowane.
Wątpliwość ta, po pierwszych słowach wicehrabiego, rozwiązaną została.
— Mogęż wiedzieć, baronie — spytał młodzieniec, ceremonjalnie przystępując ku niemu — czemu winienem zaszczyt ponownych odwiedzin pańskich?
— Najprostszemu wypadkowi — odpowiedział Canolles, zrażony nieco niegrzecznym przyjęciem wicehrabiego. Zachciało mi się jeść, sądziłem więc, że i pan masz apetyt. Pan jesteś sam, ja także, przyszedłem go więc prosić do siebie na kolację.