Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A ja się nie dziwię, lecz smucę z jego opóźnienia; pieczyste się spali!...
— To go zdejm z rożna.
— Jeśli go zdejmę, to ostygnie.
— Wsadź na rożen drugą kuropatwę.
— Ta nie dopiecze się znowu.
A więc rób sobie co chcesz, mój przyjacielu — rzekł młodzieniec, mimowolnie uśmiechając się z rozpaczy oberżysty. Rozwiązanie tego pytania pozostawiam twemu doświadczeniu i wysokiej mądrości.
— Żadna mądrość, chociażby samego króla Salomona, nie może dodać smaku odgrzewanemu obiadowi — odpowiedział oberżysta.
Wyrzekłszy tę wielką i niezaprzeczoną prawdę, którą we dwadzieścia lat później Boileau opisał wierszem. Biscarros wszedł do swej oberży, smutnie potrząsając głową.
Wtedy młodzieniec, starając się ukrócić niecierpliwość swoją, zaczął chodzić po pokoju; przez chwilę rozlegał się miarowy odgłos kroków. Wkrótce, usłyszawszy wdali tentent koni, żywo przybiegł do okna.
— Otóż i on nakoniec!... — zawołał — Bogu dzięki!
Rzeczywiście, za gaikiem, gdzie śpiewał słowik, na którego świergotanie młodzieniec wcale uwagi nie zwracał, pokazała się głowa rycerza; lecz jakież było jego zdziwienie, gdy rycerz nie wyjechał na wielki gościniec, lecz zwrócił się na prawo w zarośla, w których zniknął, co było najlepszem znakiem, że rycerz zsiadł z konia. Po chwili młodzieniec spostrzegł przez gałęzie z ostrożnością rozłożone, szary kaftan i odblask promieni zachodzącego słońca, na lufie muszkietu.
Młodzieniec stał w oknie zamyślony; rycerz ukrywający się w gaju, widocznie nie był jego towarzyszem. Wyraz niecierpliwości, malujący się na jego twarzy, zamienił się w ciekawość.
Wkrótce drugi rycerz ukazał się na skręcie drogi; młodzieniec cofnął się wgłąb pokoju, żeby nie być widzianym.
Drugi przybysz, także w szarym kaftanie i z muszkietem, powiedział do pierwszego kilka słów, których dla znacznej odległości nasz młodzieniec nie mógł słyszeć. Pierwszy, otrzymawszy jakieś polecenie, wjechał w las na