Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tem; z rzeczywistem, czy też udanem niedbalstwem obrócił się tyłem do młodzieńca, zagłębiając się w czytanie listu.
— Nie zapominaj pan godziny schodzki — krzyknął Cauvignac — dziś wieczór o ósmej godzinie.
Nieznajomy nie odpowiedział, udał nawet, że go nie słyszy.
A!... — pomyślał Cauvignac, gładząc ręką lufę pistoletu — gdybym chciał, mógłbyńm otworzyć następstwo na urząd gubernatora Guyenny i uśmierzyć wojnę domową!... Lecz jeśli książę d‘Epernon zginie, na cóż przyda się jego blankiet? Jeśli się skończy domowa wojna, z czegóż ja żyć będę? A!... są czasem chwile, w których zdaje mi się, że rozum tracę!... Niech żyje książę d‘Epernono i wojna domowa!... No, przewoźniku, za wiosła i płyń do brzegu; nie trzeba dać czekać temu zacnemu panu na jego świtę.
Po chwili Cauvignac przybył do lewego brzegu Dordogne właśnie wtenczas, kiedy rycerz w niebieskim płaszczu odsyłał Ferguzona z jego pięciu towarzyszami w łódce izońskiego przewoźnika.
Cauvignac chcąc się okazać również punktualnym, rozkazał swemu przewoźnikowi, przewieźć czterech ludzi nieznajomego na brzeg prawy.
Oba oddziały spotkały się wśrodku rzeki, grzecznie się sobie skłoniwszy, potem każdy przybył tam, gdzie oczekiwał dowódca.
Stary szlachcic zniknął ze swoim oddziałem w lasku, ciągnącym się aż do wielkiej drogi, a Cauvignac, na czele swej armji, udał się do Izon.