Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i przyrzekł mi, że kara jaką otrzymałem, będzie mi zaliczoną na przyszłość, czyli, że jeśli popełnię coś niestosownego, to będę wolny od wszelkiej odpowiedzialności.
W tym momencie hrabiemu de Ségur podano list od Brjusa, w którym tenże zaprasza hrabiego na obiad nazajutrz, by móc wypróbować nowego kucharza...
Kucharz ten przesłużył u Brjusa dziesięć lat, poczem wrócił do Francji jako człowiek zamożny, błogosławiąc przez całe życie owe nieszczęsne rózgi, którym zawdzięczał swą pomyślność.
Wszystkie te anegdoty i przygody, dotkliwe dla skóry ludzkiej, które sobie przypominałem, nie wydawały mi się więcej niemożliwemi po tem, co zaszło dzień przedtem ze mną u Wielkiego Księcia Konstantego. Ja wszakże tak wiele słyszałem o cesarzu Aleksandrze, że postanowiłem za wszelką cenę spotkać go w parku, chociażby niewiem jak miało się skończyć dla mnie to spotkanie.
Obejrzałem wysoką kolumnę, postawioną tu dla uczczenia zwycięstwa przy Czesmie, poczem wałęsałem się jeszcze ze cztery godziny po parku i już, już począłem tracić nadzieję, czy ujrzę cara, gdy w jednej z alei zetknąłem się z jakimś oficerem, ubranym w prosty surdut.
Oficer ten skłonił mi się i poszedł dalej. Poza mną o tym czasie jakiś młody chłopak zamiatał dróżkę. Zapytałem go, kto jest ten oficer?
— To cesarz — odparł.
Puściłem się w boczną aleję, licząc, że zabiegnę mu drogi, wychodząc na tę aleję, którą powinien był iść. I rzeczywiście, nie zrobiłem nawet dwudziestu kroków na tej alei, gdy znów go dojrzałem
Zatrzymałem się i zdjąłem kapelusz.