Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a następnie ruszył na bezzwłoczne poszukiwanie oszusta.
Przedewszystkiem udał się Gorgoli na ulicę Wielomiljonową, gdzie zwrócił się do szyldwacha, stojącego przy budce:
— Przejeżdżałem wczoraj o trzeciej po południu. Czy widziałeś mnie?
— Tak toczno, wasze prewoschoditielstwo!
— Czy widziałeś, dokąd pojechałem stąd?
— Do Mostu Troickiego, wasze prewoschoditielstwo.
— Dobrze.
Gorgoli udał się na most Troicki. Zjeżdżając na most, zatrzymał się i znowu zapytał szyldwacha:
— Wczoraj byłem tu po trzeciej po południu. Czy widziałeś mnie?
— Widziałem, wasze prewoschoditielstwo.
— Dokąd udałem się?
— Raczył pan przejechać przez most, wasze prewoschoditielstwo!
— Dobrze.
Gorgoli przejechał przez most i znowu zapytał szyldwacha, stojącego po drugiej stronie mostu:
— Czy widziałeś mnie wczoraj, gdy jechałem tu o pół do czwartej.
— Tak toczno, wasze prewoschoditielstwo! Widziałem.
— W jakim kierunku jechałem?
— W kierunku dzielnicy Wyborgskiej, wasze prewoschoditielstwo.
— Dobrze.
Gorgoli jedzie dalej, zdecydowany tropić złoczyńcę do ostateczności. Około szpitala wojskowego zatrzymuje się i znowu pyta szyldwacha.
Ten skierowuje go w dzielnicę szynków. Przez