Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sługa najniższy.
„Do djabła“! — pomyślałem, — „djebio mi się tu powodzi: jednego porządnego człowieka spotkałem i masz ci, ucieka w tym samym dniu, gdy ja przyjeżdżam.
W numerze zastałem malca, który mi słał łóżko. W Petersburgu, podobnie jak w Madrycie, przyjętem jest wypoczywać po obiedzie. Zwłaszcza, że podczas tych dwuch miesięcy jest tu chyba większy upał niż w Hiszpanji.
Musiałem i ja odpocząć, ponieważ dotąd jeszcze czułem zmęczenie po swej cudowej podróży, pozatem pragnąłem jaknajprędzej poznać czar owych sławnych nocy petersburskich o których mi tak wiele naopowiadano. Przeto spytałem malca, czy nie wie, jak mogę dostać łódkę, aby trochę powozić się po Newie? Chłopak odparł, że łódkę dostać można łatwo, i jeśli mu dam „na herbatę” 10 rubli, to on tę sprawę załatwi. Ponieważ już mogłem się połapać w rosyjskich pieniądzach papierowych, dałem mu tedy czerwony banknot i kazałem obudzić się o dziewiątej.
Czerwony banknot podziałał: punktualnie o dziewiątej wieczór chłopiec zastukał do drzwi, mówiąc że łódź czeka.
Noc była łagodna, i zupełnie jasna. Można było i czytać i widzieć doskonale wszystko na dalekiej przestrzeni. Upał dzienny zastąpił teraz chłodek wieczorny, a powietrze było przesycone zapachem kwiatów z ogrodów.
Całe miasto, rzekłbyś, wyszło na spacer, na bulwar. Na Newie, nawprost fortecy, stała ogromna barka, na której ulokowało się przeszło sześćdziesięciu muzykantów. Nagle rozległy się dźwięki cudnej muzyki. Poleciłem dwu wiosłującym podjechać o ile można najbliżej do tej przepięknej ogromnej orkiestry. Poka-