Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Paweł bierze do oczu lornetkę i patrzy na anglika, który, jakgdyby nigdy nic — podąża sobie dalej... Car, patrzy i widzi, że anglik ma na głowie okrągły kapelusz. Widocznie oficer omylił się. Rozgniewany Paweł rozkazuje mu iść do aresztu, a zamiast niego posyła jednego ze swych adjutantów, który chcąc się przypodobać carowi — pędzi co koń wyskoczy do anglika. I cóż? Pokazuje się, że car omylił się: anglik ma na głowie rzeczywiście trójkątny kapelusz. Adjutant zawraca i salutując składa raport Pawłowi. Ten znowu nastawia na anglika lornetkę i... śle do aresztu, wraz z oficerem, także adjutanta, gdyż widzi wyraźnie, że anglik ma na sobie rowolucyjny kapelusz.
Do sprawy, koniec końców, miesza się jeden z generałów, którego Paweł wysyła, aby zbadał tajemnicę kapelusza, tak fatalną w następstwie dla obu oficerów. Generał udaje się, ale widzi, że kształt kapelusza zmienia się w miarę zbliżania się do anglika, przechodząc stopniowo z okrągłego w trójkątny. Obawiając się, aby go nie spotkał ten sam los co jego poprzedników — sprowadza hardego syna Albionu przed oblicze wściekłego cara i... wtedy wszystko naraz wyjaśnia się. Pokazało się, że sprytny anglik, chcąc pogodzić swą godność i niezależność narodową z kaprysem obcego monarchy, kazał sobie zrobić taki kapelusz, że ten dzięki ukrytej w nim sprężynie mógł był naraz zmieniać kształt, stając się z zakazanego okrągłego — legalnym, trójkątnym...
Carowi idea ta wydała się tak wspaniałą, że nietylko uwolnił z aresztu obu oficerów, ale nawet pozwolił dowcipnemu anglikowi nosić stale takie kapelusze, jakie mu się żywnie spodobają.
Za tym dekretem o „kapeluszach rewolucyjnych“ poszedł rozkaz o powozach. Pewnego dnia za-