Strona:PL Dumas - Paulina.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie omyliłam się. Podłoga trzeszczała pod ciężarem ciała, ktoś zbliżył się i przypadkiem trącił o stolik, lecz zapewne zląkł się, aby go nie dosłyszano, bo szmer ustał natychmiast i zupełna zaległa cisza.
Pająk nanowo rozpoczął swą pracę...
O! wszystkie te szczegóły, widzisz, wszystkie te szczegóły tak się przedtsawiają mojej pamięci, jakgdybym się tam jeszcze znajdowała: leżała na łóżku, konając z przerażenia i trwogi.
Wkrótce usłyszałam nowe jakieś poruszenie w bibljotęce, ktoś znowu się posuwał, zbliżając się do obicia, przy którem stało moje łóżko. Ręka oparła się o forsztowanie. Byłam więc oddzielona od idącego tylko deską. Zdawało m się, iż słyszę przyciśniętą sprężynę.
Leżałam nieporuszona, jakby śpiąca, sen był jedyną moją obroną. Jeżeli to jest złodziej — myślałam — spostrzegłszy, iż go ani widzę, ani słyszę, oszczędzi mnie może i osądzi, że moja śmierć nie przyniesie mu żadnej korzyści. Byłam twarzą zwróconą do ściany, a zatem pozostawałam w cieniu, co mi dozwolono mieć oczy otwarte. Ujrzałam wreszcie poruszające się firanki, uchylającą ją zwolna rękę, potem bladą twarz, osłoniętą czerwoną draperją firanek, pochylającą się nade mną. W tej chwil ostatni blask ogniska, drżącego w głębi alkowy, oświecił mi to zjawisko. Poznałam hrabiego Horacego i zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, widzenie znikło, jakkolwiek firanki moje jeszcze się poruszały. Słyszałam zamykającą się ścianę, potem szelest ginących kroków, skrzypnięcie drzwi i wszystko powróciło do zupełnego spokoju i milczenia. Nie wiem jak długo tak pozostawałam bez tchu i poruszenia, ale nad ranem, znużona tem bolesnem czuwaniem, wpadłam w kompletne odrętwienie.