Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T3.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wet wszedł z nim do pokoju, gdzie obiadował Gorenflot i wychylał trzecią butelkę wina, mnich uradowany widokiem swego rumaka i podniecony napojem, poskoczył ku osłowi, ucałował w pysk i włożył weń skórkę chleba, od czego biedne zwerzę okropnie zaryczało.
— Śliczny ma głosik — rzekł Gorenflot — dziękuję ci przyjacielu, razem będziemy śpiewali.
Pieszcząc się z osłem, nadał mu imię „Panurgus“. Chicot spojrzawszy na stół, przekonał się, że ma prawo wymagać od swojego towarzysza sił do podróży.
Rzekł więc głosom, któremu Gorenflot oprzeć się nie mógł:
— Dalej w drogę, braciszku, w Melun dopiero popas.
Głos Chioota tak był rozkazujący, a oprócz tego, było w nim przyrzeczenie popasu, że Gorenflot nietylko żadnej nie zrobił uwagi, ale nadto powtórzył:
— Do Melun, do Melum!
Gorenflot przy pomocy stołka, wdrapał się na osła, na którym wprzódy położył poduszkę skórzaną i przewiesił pas wełniany, mający służyć za strzemiona.
Umieściwszy sandały w pasie, prawą ręką pochwycił grzywę, lewą zaś oparł na biodrach oSsła i wyjechał z hotelu, podobny do Sylena, jak utrzymywał Chicot.
Skoro Chicot dosiadł swojego konia, jak dzielny jeździec, obydwaj nasi podróżni ruszyli kłusem ku Melun.
Jednym zapędem zrobiono cztery mile i zatrzymano się czas niejaki.
Mnich korzystąc z pięknej pogody, położył się na murawie i zasnął.
Chicot ze twojej strony, obliczał ilość spoczyn-