Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T3.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Natychmiast podano rosołek z drobiu, wino grzane, ciasta i mięso.
Chicot wszedłszy właśnie w tej chwili, nawet przed powitaniem swojego pana, wziął się do półmiska i butelki.
Na Boga!... zawołał król nieco gniewny otóż ten hultaj Chicot, włóczęga i próżniak.
— Co mówisz, mój synku!... — zapytał Chicot, siadając z zabłoconemi butami na krześle królewskiem alboż to zapomnieliśmy ów powrót z Polski, kiedyśmy uciekali jak jelenie a szlachta nas jak psy goniła, hau!... hau!... hau!...
— A!... czy licho tego hultaja nadało.... przecież przez trzy tygodnie byłem spokojny.
Ba! ba! ba! zawsze narzekasz mój synku, jakbyś poddanym był, a nie królem. Ale powiedz mi Henryczku, co robiłeś w mojej nieobecności?... jak tam szły twoje rządy?... Czy tu w tym czasie nie powiesili którego ufryzowanego gagatka?... A! przepraszam panie Quelus, nie widziałem cię.
— Ej, Chicot, bo się pokłócimy.
— Czy w waszej kasie, albo u żydków jest co pieniędzy, bo potrzebujemy się bawić, aby osłodzić to gorzkie życie.
I znowu zaczął jeść ciasta z emaljawanego półmiska.
— Coś robił przez ten czas?... zapytał król, śmiejąc się.
— Skomponowałem procesje w trzech aktach — odpowiedział trefniś.
Pierwszy akt. Pokutnicy ubrani tylko w koszulach, mają się ciągnąć za włosy idąc z Luwru do Montmartre.
Drugi akt. Pokutnicy obnażeni do pasa mają się biczować idąc z Montmartre do świętej Genowefy.