Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mowie z królem — nakoniec, to pewna, że mię napadnięto i że byłem raniony, bo nawet rana mi dokucza. Potykając się, widziałem mury pałacu Tournelles, i szczerbate baszty Bastylji; na placu przed pałacem Tournelles, pomiędzy ulicami Ś-tej Katarzyny i Ś-go Pawła, napadnięto mnie, gdy jechałem na przedmieście Ś-go Antoniego, po list do królowej Nawarry. Przy bramie potykałem się i gdy się dostał za bramę, widziałem, Quelusa bladego, z gorejącymi oczyma. Zemdlałem, i tu się rozpoczął mój sen. Póniej uczułem zimny powiew wiatru i znalazłem się nad fosą Tempie; obok mnie był ksiądz Augustjanin, rzeźnik i jakaś staruszka. Z jakiejś przyczyny, podczas gdy inne sny prędko znikają z pamięci, ten sen coraz głębiej jest wyryty w mojej duszy!...
— A!.. — myślał Bussy — to tajemnica...
I zatrzymał się przy bramie swojego hotelu.
— Niepodobna — rzekł — aby sen tak wyraźnie odbił się w pamięci. W tej chwili nawet widzę pokój z obiciem, malowane sklepienie, łóżko z rzeźbami i adamaszkowemi firankami. Widzę portret, widzę kobietę z jasnemi włosami, i przekonany jestem, że ta kobieta i portret, to jedno i to samo. Nareszcie widzę poczciwą postać młodego lekarza, którego przeprowadzono z zawiązanemi oczyma. Otóż dosyć wskazówek. Powtórzmy raz jeszcze: obicie, sklepienie, łóżko z rzeźbami i lekarz. Dalej!.. muszę coś z tego wynaleźć. A najpierw — myślał Bussy — aby dobrze rozpocząć dzieło, weźmy ubiór inny, i udajmy się do Bastylji.
Wskutek tego postanowienia, wcale nierozsądne go, jak na człowieka, który omal nie zginął, Bussy udał się do siebie, kazał opatrzeć ranę, przywdział ogromne buty, przypasał mocną szpadę, owinął się w płaszcz i wsiadłszy w kolaskę, zatrzymał się dopiero