Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

król nam gotuje coś przykrego. O! nie patrz na mnie tak czule!... lepiej odwróć się odemnie. — Otóż Maugiron do nas podchodzi, zatrzymaj go, mów z nim, bądź grzeczną dla niego.
— Wiesz co — rzekła Joanna z uśmiechem — szczególniejsze zlecenie i gdybym je co do słowa wykonała, mogliby sądzić...
— A!... — odrzekł Saint-Luc z westchnieniem — to byłoby wcale dobrze.
I, odwróciwszy się od żony, która z podziwu przyjść do siebie nie mogła, udał się do Chicota, z komiczną nadętością odgrywającego rolę króla.
Henryk zaś, korzystając z odłożenia na bok wielkości, tańczył, lecz mimo to, z oczu nie spuszczał pana de Saint-Luc.
Jużto przywołał go, aby mu objawić jakie spostrzeżenie, i czy było zabawne, czy nie krzywiły się w uśmiechu usta nowożeńca.
Już ze swej bombonierki częstował go cukierkami, która Saint-Luc znajdował, że są wyborne.
Nakoniec, kiedy Saint-Luc wyszedł z sali, w której był król, posyłał za nim paziów i oficerów, a nowożeniec powracał z uśmiechem i grzecznością na ustach.
Nagle, hałas mocniejszy dał się słyszeć pośród gwaru i obił się o uszy Henryka.
— A! to Chicot — rzekł — zdaje mi się, że słyszę głos Chicota. Słyszysz Saint-Luc, król się gniewa?
— Tak, Najjaśniejszy panie — odrzekł Saint- Luc nie zwracjąc uwagi na myśl ukrytą, sądzę, że się z kimś kłóci.
— Zobacz co tam takiego? — dodał król — i powracaj.
Saint-Luc oddalił się.