Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zawsze myślisz o żonie.
— Więcej, jak kiedykolwiek.
Król westchnął i spojrzał w górę.
Śniło mi się — mówił dalej Saint-Luc — że moja żona miała... bo Najjaśniejszy panie, moja żona jest wcale ładna.
— Tak — rzekł król. Ewa była piękną i Ewa nas zgubiła.
— Wróćmy do mego snu, Najjaśniejszy panie.
— I ja miałem sen — rzekł król.
— Otóż śniło mi się, że moja żona miała skrzydła i że mimo krat dostała się do Luwru i zawołała na mnie.
— „Otwórz, mój drogi, to ja, twoja żona“.
— I otworzyłeś? — zapytał król z rozpaczą.
— Naturalnie, a nawet z pośpiechem.
— Materjalista!
— Jak ci się podoba, Najjaśniejszy panie.
— I obudziłeś się?
— Bynajmniej; sen dla mnie był bardzo przyjemny!
— I wciąż marzyłeś?
— Jak tylko mogłem najdłużej.
— A dzisiejszej nocy?
— Jeszcze spodziewam się marzyć. Otóż przebacz Najjaśniejszy panie, dlatego nie chcę być razem z tobą Jeślibym czuwał, to pragnąłbym rzeczywistości i dlatego proszę o muzykę i dziewczęta.
— Dosyć, dosyć — rzekł król, podnosząc się — zgubisz siebie i mniebyś zgubił, gdybym dłużej był z tobą. Bądź zdrów, spodziewam się, że Bóg ześle ci sen nie kuszący, ale zbawienny, który cię skłoni do pokuty.
— Wątpię, Najjaśniejszy panie i radziłbym ci