Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przytem noc taka ciemna — dodał Maugiron.
— Nakoniec — mówił Quelus, Wasza książęca mość nawet przypuścić nie może, abyśmy chcieli przeszkadzać jego zabawom.
Słuchając odpowiedzi mniej więcej logicznych, Franciszek opuścił próg bramy, a za nim szedł d’Aurilly, zwykły towarzysz nocnych wycieczek; gdy się nieco oddalił, rzekł z cierpkością:
— Moim zabawom! a któż wam powiedział, że ja się bawię?
— A! Jaśnie oświecony książę — odpowiedział Quelus — w jakimkolwiek przybywasz tu celu racz nam przebaczyć, my się oddalamy...
— Żegnam panów.
— Nasze uszanowanie znane Waszej książęcej mości — dodał d‘Epernon.
Książę Andegaweński zrobiwszy kilka kroków, zatrzymał się i marszcząc czoło rzekł:
— Wasze uszanowanie, a kto was o to pyta?
— Sądziliśmy, że Wasza książęca mość sam i o tej porze...
— Jesteście w błędzie. Oto jak się rzecz ma i chcę, aby mi wierzono.
Młodzi kawalerowie słuchali z najgłębszem uszanowaniem tego co następuje:
— Wyszedłem — mówił kisążę Andegaweński wolno i wyraźnie, jakby chciał każdy wyraz wyryć w duszy słuchaczy — wyszedłem poradzić się żyda Manassessa, który czyta przyszłość ze szkła i z fusów kawy. Jak wiecie mieszka on na ulicy Tournelle. D‘Aurilly przechodząc, spostrzegł was i wziął za patrol łuczników. Otóż — dodał, z udaną wesołością, chcieliśmy ujść przed waszemi oczyma.