Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiem zmierzył wielkiego łowczego i poszedł powinszować królowi, że lepiej wygląda.
Pan de Monsoreau na żart Bussego zbladł, a rysy jego nieprzyjemny przybrały wyraz.

ROZDZIAŁ XI.
JAKIM SPOSOBEM BUSSY WYNALAZŁ
PORTRET I ORYGINAŁ.

Około czwartej przed wieczorem skończono łowy; o piątej, jak gdyby król przewidział życzenia księcią Andegaweńskiego, cały dwór powracał do Paryża przedmieściem Ś-go Antoniego.
Pan de Monsoreau, pod pozorem, że ma wyjeżdżać, pożegnał księcia i skierował się ku Fromenteau.
Przejeżdżając około Bastylji, król wskazywał swoim przyjaciołom groźną i posępną jej powierzchowność; był to środek przypomnienia, co ich czekało, gdyby kiedy odwrócili od niego uczucia swoje.
Wielu pojęło to, i podwoili uprzejmość dla monarchy.
Tymczasem, książę Andegaweński mówił do Bussego, jadącego obok:
— Patrzaj, Bussy, patrzaj na prawo, na ten dom drewniany, z wizerunkiem Najświętszej Panny, patrz w prostej linji, cztery domy stamtąd.
— Patrzę — odpowiedział Bussy.
— Piąty dom — mówił książę, — ten, co jest wprost ulicy Ś-tej Katarzyny.
— Widzę go... Patrzaj Mości książę, jak wszystkie okna napełniają się widzami.