Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Remy nie wiedział więcej jak Bussy, chyba to, że był zdrowym i nie mdlał.
Wiele stanowi dla każdego, kto kochać zaczyna, jeżeli ma z kim rozmawiać o ulubionym przedmiocie.
— Prawda, Remy nie widział tej kobiety, lecz Bussy tem większą czuł przyjemność mogąc ją przedstawiać piękniejszą, niż jej portret.
Bussy chciał rozmawiać przez całą noc o nieznajomej piękności, lecz Remy używając praw lekarza, żądał, aby chory spał, albo przynajmniej leżał.
Ból i utrudzenie te same podawały rady; trzy tak ważne powody przemogły.
Umieściwszy gościa w trzech wygodnych pokojach, i upewniwszy się, że go nie straci, zeszedł z trzeciego piętra do swego ozdobnego mieszkania.
Nazajutrz, ledwie przebudzony, ujrzał lekarza przy swojem łóżku.
Młody człowiek nie mógł z radości spać w nocy i oczekiwał niecierpliwie przebudzenia się Bussego, aby być pewnym, że nie marzy.
— I cóż? — zapytał Remy — jak się pan miewa?
— Doskonale, mój Eskulapie, a tyś czyś zadowolony?
— Zadowolony, jak tylko być można; ale nie oto chodzi, trzeba ranę obejrzeć.
— Zobacz,.
Bussy odwrócił się, aby plaster można było odjąć.
Daleko było lepiej, rana goić się zaczęła.
Bussy szczęśliwy spał dobrze, a sen i szczęście nie mało lekarzom pomagają.
— I cóż — zapytał Bussy — jakże tam z moją raną?
— Nie śmiem powiedzieć panu, że prawie jesteś wyleczony, abyś mię nie odesłał na ulicę Beautreillis, o pięćset kroków od owego sławnego domu.