Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, ja.
— Czyś pomagał do tego przeniesienia1?...
— Bynajmniej... Nawet byłbym się temu sprzeciwił, gdyby się mnie radzono.
— Ginę w domysłach. Czy nie byłbyś łaskaw jeszcze ze mną poszukać?...
— Uczynię wszystko, co pan każesz, lecz boję się, aby to nie było daremnem, bo te bramy tak do siebie podobne...
— A więc w dzień...
— W dzień znowu będziemy widziani.
— Więc trzeba się dowiadywać.
— Dowiemy się.
— I dojdziemy do celu. Wierzaj mi, Remy, jest nas dwóch i rzeczywistość mamy przed sobą, a to rzecz, która da się ująć...

ROZDZIAŁ X.
KTO TO BYŁ WIELKI ŁOWCZY
BRIAN DE MONSOREAU.

Nie radość już, ale szał prawie ogarnął Bussego, gdy nabrał pewności, że wymarzona przezeń osoba jest rzeczywistą i że ta osoba była dlań ludzką i gościnną.
Nie chciał już puścić młodego lekarza i wziął go do siebie.
Jakkolwiek zabłocony, młody Remy musiał wsiąść z nim do powozu, albowiem Bussy lękał się, aby mu nie zniknął jak sen.
Myślał zawieźć go do pałacu Bussy, zamknąć na noc i dopiero rano na wolność wypuścić.
Czasu powrotu użył na nowe pytania; odpowiedzi jednak kręciły się w znanem nam już kółku.