Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/619

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ta bezczelna insynuacja dobry wywarła skutek. Znów podała nieco prawdy.
Lecz Oiiwja, w swej okropnej niespokojności, wskazywała szczegóły i dowody, nie zapominała o niczem, mówiła tak przekonywająco, że hrabina zmienić musiała taktykę: przyznała się.
Przyznała się, że wprowadziła kardynała do Wersalu; że Jego Ekscelencja bądź co bądź chciał widzieć królowę i dać jej zapewnienie przywiązania pełnego szacunku; przyznała się, gdyż widziała w tem korzyść, nie istniejącą przy zaprzeczaniu; przyznała się, gdyż, oskarżając królowę, stawała się pomocnicą licznych wrogów królowej.
Po raz dziesiąty zmieniły się role w tym piekielnym procesie; kardynał grał rolę oszukanego; Oliwja grała rolę prostytutki bez poezji i uczuć; Joanna rolę intrygantki... i nie mogła wybrać lepszej.
Marja Antonina stawała się przez to Dozimeną, konszachtującą z Prosinem przeciw panu Jourdain, kardynałowi.
Joanna oznajmiła, że przechadzki odbywały się z wiedzą królowej, ukrytej za drzewami i pokładającej się ze śmiechu, gdy słyszała namiętne wyznania zakochanego pana de Rohan.
To jeszcze wymyśliła złodziejka, nie wiedząc, jak ukryć swą kradzeż; taki majestat królewski zrobiła z dawnej czci Marji-Teresy i Marji Leszczyńskiej.
Królowa ugięła się pod ciężarem tego oskarżenia, gdyż nie mogła dowieść fałszu.
Nie mogła, Joanna, bo doprowadzona do ostateczności oświadczyła, że ogłosi listy miłosne, pisane przez pana de Rohan do królowej, a przecież w rękach Joanny znajdowały się listy, dowody szalonej miłości kardynała.
Królowa dlatego wreszcie nie mogła dowieść swej niewinności, że zbyt wiele osób skłonnych było do przyjęcia kłamstw za prawdę.