Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/568

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W obawie tego postanowiła Marja Antonina uprzedzić go i zawołała:
— Najjaśniejszy Pan zna osobę, z którą się pan de Charny ożenić pragnie... Jest nią... panna Andrea de Taverney.
— Panna de Taverney! — powtórzył król — panna de Taverney, która wstąpiła do klasztoru w Saint-Denis?
— Tak, Najjaśniejszy Panie — szepnęła królowa.
— Wszak ona nie wykonała jeszcze ślubów?
— Lecz ma zamiar...
— Zapobiegniemy temu — odparł król, a po chwili dodał z małym odcieniem nieufności — dlaczegóżby miała wyrzec śluby?
— Jest biedna — odpowiedziała Marja Antonina — wzbogaciłeś, panie, tylko jej ojca...
— Można złe to naprawić, pani, skoro pan de Charny kocha ją...
Królowa drżała cała, rzuciła panu de Charny błagające spojrzenie; pragnęła, aby królowi nie zaprzeczył.
Charny patrzył an Marję Antoninę, lecz nie wymówił nawet słowa.
— Dobrze więc — rzekł Ludwik XVI, biorąc milczenie za przyzwolenie — zapewne i panna de Tayerney pana kocha, wyposażę ją więc; przeznaczę dla niej pięć kroć sto tysięcy franków, których kilka tygodni temu odmówiłem panu de Colonne. Podziękuj pan królowej, panie de Charny, gdyby nie opowiedziała tego zajścia, nie miałbyś pan widoku urzeczywistnienia swych marzeń.
Charny postąpił kilka kroków i skłonił się, jak posąg biały, który, za dotknięciem ręki Pigmaljona, na chwilę się ożywił.
— O, warto, żebyś pan raz jeszcze klęknął — rzekł król z lekkim odcieniem ironji, która często uwydatniała tradycyjne postępowanie jego przodków.
Królowa, drżąc cała,, podała Charny‘emu obie ręce; on przykląkł i złożył na białych delikatnych rączkach pocałunek, podczas którego prosił Boga o skonanie.
— Pozostawmy teraz pani staranie o pańskiem szczęściu, a pan, panie de Charny, zechciej iść za mną.
Król poszedł naprzód, Charny przystanął na progu, obejrzał się i ujrzał niewymowny ból w oczach królowej.
Drzwi zamknęły się za nimi, jakby na zawsze.