Strona:PL Dumas - Kobieta o aksamitnym naszyjniku.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

senji z tą sztuką malarza, która każdej rzeczy nadaje wartość i odblask, potem, zrazu cały drżący, końcami palców ujął jej długie włosy woniejące, heban ich wprowadzając w grę z ziarnkami topazu, szmaragdowemi i rubinowemi liśćmi jesiennego wina. Jako tedy przyrzekł, pod ręką jego, ręką poety malarza i kochanka, tancerka tak się upiękniła, iż przeglądając się w zwierciadle, wydała okrzyk radości i dumy.
— O! macie słuszność — rzekła Arsenja — tak, jestem piękna, bardzo piękna. Teraz, idźmy dalej.
— Jakto dalej, w czem? — zapytał Hoffman.
— A no, co do stroju bachantki.
Hoffman zaczynał rozumieć.
— O! Boże mój! — szepnął — Boże!
Arsenja uśmiechając się, ściągnęła płaszcz purpurowy, który zatrzymał się tylko na jednej szpilce, której nie mogła dosięgnąć ręką.
— Pomóżcie mi — odezwała się niecierpliwie — czyż znowu mam wołać Eucharys?
— Ano — rzekł młodzieniec oddychając.
— Ale — dezwała się Arsenja — sądzicie, że dobrze będzie tej tygrysiej skórze na owej długiej sukni muślinowej? ja myślę, że nie. On wreszcie chce bachantki prawdziwej; nie takiej jakiej widują w teatrze, ale takiej, jakie na obrazach swych przedstawiają Carracio i Albano.
— Ależ na tych obrazach bachantki są nagie! — zawołał Hoffman.
— On też chce i mnie mieć taką, a skórą tygrysią udrapujcie mnie jak się podoba, to wasza rzecz.
Żądanie wyrażonem było tonem tak spokojnym i zimnym, że Hoffman rzucił się w tył, obiema rękami przyciskając czoło.
— Dobrze, dobrze — wykrztusił — przebacz mi, pani, ja szaleję.
— W istocie, — rzekła.
— Powiedz mi pani prawdę! — zawołał Hoffman — dlaczegoś mnie wezwała? powiedz, powiedz!
— Dlatego, żebyście zrobili mój portret, nic więcej.
— Tak, to prawda — odrzekł — masz pani słuszność; poto tylko, ażebym zrobił portret, nic więcej.
I gwałt zadając sobie, Hoffman założył płótno na stalu-