Strona:PL Dumas - Kobieta o aksamitnym naszyjniku.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Portret Arsenji? — zawołał Hoffman wstając. — Jestem gotów! jestem, natychmiast!
— Ciszej! nie zapominaj, żem ja człowiek poważny.
— Jesteś pan moim zbawcą! — zawołał Hoffman zarzucając ręce na szyję czarnego człowieczka.
— Młodości, młodości! — rzekł tenże zcicha, dodając do tych słów taki śmiech, jakby wydała jego trupia główka, gdyby była wielkości naturalnej.
— Chodźmy! chodźmy! — powtarzał Hoffman.
— Ależ potrzebujesz pudełka z farbami, pędzli, płótna.
— Mam to wszystko u siebie, chodźmy.
— Ano, to chodzimy! — rzekł doktór.
I obaj wyszli z piwiarni.