Strona:PL Dumas - Kobieta o aksamitnym naszyjniku.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

den z tych ciemnych dni zimowych paryskich, i przenikał aż do łoża przez zdartą kotarę okienną.
Wtedy przypomniał sobie wszystko, chwycił kandelabr, gdzie się paliło jeszcze pięć świec, a przy podwójnem świetle dnia i świec spostrzegł, że Arsenja jest nieruchoma, blada i oczy ma zamknięte.
Pierwszą jego myślą było, iż znużenie przemogło miłość, żądzę, wolę, i że młoda tancerka zemdlała. Wziął ją za rękę, ręka była lodowata; szukał bicia serca, serce nie biło.
Wtedy okropna myśl przebiegła mu przez głowę; chwycił za sznurek od dzwonka, który zerwał się w jego ręce; potem pobiegł do drzwi, otworzył, i sunął się po schodach, wołając:
— Ratunku! Pomocy!
Mały, czarny człowieczek wstępował właśnie w tej chwili na schody, kiedy zbiegł z nich Hoffman. Podniósł głowę; Hoffman krzyknął. Poznał doktora z Opery.
— Ah! to ty, kochany młodzieńcze, — rzekł doktór, zkolei poznając Hoffmana; — cóż tu się stało? poco ten hałas?
— Chodź pan, prędzej! — rzekł Hoffman nie myśląc tłumaczyć lekarzowi, czego odeń żąda, i spodziewając się, że widok Arsenji obumarłej objaśni mu to lepiej, niż słowa, — prędzej, panie!
I wciągnął go do pokoju.
Potem, prowadząc do łóżka, a drugą ręką biorąc kandelabr, który podniósł do twarzy Arsenji:
— Patrzaj pan, — rzekł.
Ale doktór, zamiast się przestraszyć, rzekł:
— A! to pięknie z twojej strony, młodzieńcze, bardzo pięknie, żeś wykupił to ciało, aby nie zgniło w jeneralnym dole... Bardzo, bardzo pięknie!
— To ciało... — bąknął Hoffman, — wykupione... jeneralny dół... Co pan mówisz?
— Ja mówię, że nasza biedna Arsenja, aresztowana wczoraj o ósmej rano, osądzona była o drugiej po południu, a o czwartej zgilotynowana.
Hoffman myślał, że dostanie pomieszania zmysłów; chwycił doktora za gardło.
— Zgilotynowana o godzinie czwartej! — krzyczał dusząc się sam; — Arsenja zgilotynowana!...