Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/962

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Weź ją pan, mnie już niepotrzebna.
Filip pochwycił latarnię:
— Dziękuję ci, panie! — zawołał i na nowo rozpoczął poszukiwania.
— Biedny chłopiec! — rzekł Rousseau głosem, pełnym współczucia. — Biedny chłopiec!
I szedł dalej przejęty trwogą, słysząc wśród ciszy nocnej donośny głos chirurga, wznoszący się ponad tym żałobnym obrazem:
— Ludzi z ludu! ludzi z ludu ratować! Śmierć szlachcie, magnatom, arystokracji!...

KONIEC TOMU SZÓSTEGO.