Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/931

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dlatego, że ten zacny de la Vauguyon, choć doskonały łacinnik... pod innemi względami jest bardzo zacofany.
Arcyksiężniczka, zobaczywszy króla, zsunęła się z łóżka i stanęła obok; długa jej biała szata okrywała ją aż do ziemi.
Ludwik XV okiem znawcy popatrzył na synową.
— A!... ten de Choiseull co za głowa, ze wszystkich arcyksiężniczek wybrał taki szkielet?
— Najjaśniejszy Panie — odezwała się pani de Noaille, — racz zauważyć, że z mojej strony cały ceremonjał przeprowadzony został z zupełną dokładnością; jeżeli delfin ze swej strony...
— To już moja, a nie jego wina, ale nie mogłem postąpić inaczej, okoliczności były naglące, musisz mi zatem przebaczyć, księżno.
— Nie rozumiem nic zgoła, Najjaśniejszy Panie.
— Wyjdziemy stąd razem, księżno, to ci opowiem wszystko. A teraz niech się już dzieci spać kładą.
Marja-Antonina odstąpiła o krok od łóżka i, chwytając rękę pani de Noaille, rzekła stłumionym głosem:
— Pani, przez litość! Ja umrę ze wstydu.
Pani de Noaille zwróciła się do króla:
— Najjaśniejszy Panie, arcyksiężniczka błaga Waszą Królewską Mość, abyś pozwolił położyć się jej, jak prostej mieszczance.
— I to ty, księżno, przedstawiasz mi to żądanie?