Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/833

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— I za to wszystko czynisz mnie najnieszczęśliwszą z kobiet — powiedziała — i namiętniej niż kiedykolwiek ujęła go w uścisk. Była chwila, że Balsamo czuł się podbitym; jakiś prąd elektryczny ciągnął go bezwiednie.
Zwyciężył się jednakże i wysunął z objęć Lorenzy.
— Litości, litości Lorenzo.
— Jam żoną twoją, a nie córką; nie chcę być kochaną przez ciebie takiem uczuciem, jakie ojciec mój miał dla mnie.
Balsamo drżał wzruszony.
— Lorenzo — rzekł — jedyne to uczucie na jakie pozwolić sobie mogę; przez litość, nie żądaj ode mnie innej miłości.
— Ależ to nie jest miłość!... nie, to nie miłość Józefie!
— Nie rozumiesz mnie; taką miłością, czystą i pełną szacunku, kochać można tylko dziewicę.
— Pocóż więc kazałeś mi opuścić rodzinę i ojczyznę, wszystko co kochałam i co mi było drogie; wszystko — aż do religji i Boga, bo przecież Bóg twój niepodobny do mojego?
W gwałtownych, burzliwych ruchach, włosy jej opadły na ramiona i okryły ją czarnym, lśniącym płaszczem. Była zachwycająca.
Balsamo westchnął głęboko. — Wina to owego nieoszacowanego daru twojego, daru zaglądania w najskrytsze tajniki. Wzroku twego nic nie wstrzy-