Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/784

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znaleziony. Ja go znalazłem. O! przypadkiem, przechodząc przez podwórze marmurowe w Wersalu.
— I pan nie kazał go oddać panu de Breteuil?
— Daleki byłem od tego.
— Dlaczego?
— Dlatego, że jako czarnoksiężnik, wiedziałem dobrze, że Wasza Eminencja czuje do mnie śmiertelną nienawiść, choćbym ja rad mu nieba przychylić; zatem rozumie mnie pan!... Człowiek bez broni, gdy przechodzi przez las i wie, że będzie napadnięty, a znajdzie na drodze pistolet nabity...
— To cóż?
— Człowiek taki byłby głupcem, gdyby się nie uzbroił w ten pistolet.
Kardynał się zachwiał i musiał się oprzeć o krawędź okna.
Po chwili wahania, które hrabia śledził pilnie — rzekł:
— Niech i tak będzie. Lecz nikt nie powie, że książę mojego rodu ugiął się przed szarlatanem. Choćby ten list zginął, choćby go pan znalazł, choćby go pokazano samej delfinowej; choćby ten list miał mnie zgubić, jako męża stanu, pozostanę szczerym poddanym, wiernym ambasadorem. Powiem, co jest prawdą: że podług mego przekonania, związek ten jest szkodliwy dla dobra naszego kraju, a mój kraj będzie mnie bronił, albo będzie mnie żałował.
— A jeżeli znajdzie się ktoś — przerwał hrabia, co powie, że ów ambasador młody, przystojny, pewny siebie, dumny ze swego rodu de Rohan i ty-