Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/685

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiązane kreskami pojedynczemi, podwójnemi i potrójnemi, nie wirują ci przed oczyma?
— To prawda, proszę pana. Na pierwszy rzut oka niewiele z tego rozumiem, lecz przypatrując się uważniej odróżnię jedną nutę od drugiej; to jest np. fa.
— Gdzie?
— Tu, na najwyższej linji.
— A tu na dole, między dwiema linjami?
— To też fa.
— A ta nuta ponad niem, na drugiej linji?
— To sol.
— Więc ty umiesz czytać nuty?
— Znam ich nazwy.
— A wiesz, jak wyglądają całe nuty, pół ćwierć-nuty, nuty wiązane, podwójnie i potrójnie wiązane?
— Tak, wiem.
— A te znaki?
— To jest pauza.
— A to?
— Krzyżyk.
— A to?
— Bemol.
— Bardzo dobrze. Ale jednak — rzekł Jakób z obudzoną znów nieufnością — jednak mimo ignorancji, o której mi tyle opowiadałeś, potrafisz mówić o muzyce, jak mówiłeś o botanice, a omal że nie o miłości.