Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że mogę Waszą Królewską Mość przyjąć tak prawie, jakby należało.
— W takim razie nie możemy się tknąć niczego odrzekła delfinową — skoro to wszystko, co mamy przed oczyma na stole, jest dziełem sztuki czarnoksięskiej... Jego Przewielebność zanadto się pospieszyła, otwierając ten pasztet strassburski, którego niewątpliwie jeść nie będziemy — dodała, zwracając się do dostojnika, ubranego czarno. A ty, droga moja przyjaciółko — rzekła do swej ochmistrzyni, — nie dowierzaj temu winu cypryjskiemu i czyń tak, jak ja.
To mówiąc, delfinową nalała sobie z karafki, okrągłej jak kula, troszkę wody do złotego kubka.
— Rzeczywiście — wyrzekła Andrea z pewną zgrozą Jej Królewska Mość może ma słuszność.
Filip drżał ze zdziwienia, i nie wiedząc nic o tem, co się działo w przeddzień, spoglądał kolejno to na ojca, to na siostrę, usiłując w spojrzeniach ich odgadnąć, co sami odgadywali.
— To się sprzeciwia dogmatom — wyrzekła delfinową — i pan kardynał naraża się na grzech.
— Pani odparł prałat — my, książęta Kościoła, jesteśmy zbyt ludzcy, ażebyśmy mieli palić na stosie poczciwych czarnoksiężników, żywiących nas tak dobremi rzeczami.
— Nie żartuj, Ekscelencjo — wtrącił baron. — Przysięgam Waszej Przewielebności, że twórcą tego wszystkiego jest czarownik, prawdziwy czarow-