Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tchu mi zabrakło, mój ojcze. Wszystka krew napłynęła mi do serca, które biło jak młotem...
— Spytajno mnie, czy ja w twoim wieku nie miałem nic do powiedzenia, gdy mnie przedstawiano księżniczce Leszczyńskiej?
— Zawsze odznaczasz się dowcipem i przytomnością umysłu, mój ojcze — rzekł Filip z ukłonem.
Andrea uścisnęła mu rękę.
— Korzystając z odjazdu jej Królewskiej Mości ciągnął Filip — powróciłem na kwaterę, ażeby zmienić ubranie, bo rzeczywiście przemoczony i zbryzgany błotem, znajdowałem się w stanie godnym pożałowania.
— Biedny braciszek! — wyszeptała Andrea.
— Jej Wysokość — kończy Filip — zatrzymała się w ratuszu i tam przyjmowała życzenia, i następnie zasiadła do stołu.
— Jeden z moich przyjaciół, ten sam major, który wysłał mnie był na zwiady, powiadomił mnie, że księżniczka kilka razy spoglądała do koła, jakby szukając kogoś wpośród oficerów, asystujących przy obiedzie.
— „Nie widzę tu — odezwała się nareszcie — młodego oficera, który był wysłany dzisiaj na moje spotkanie. Czy nie powiadomiono go, że pragnęłam mu podziękować?
„Major zbliżył się natychmiast.
— „Wasza Królewska Wysokość — rzekł —