Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1694

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Doktór skinął głową potwierdzająco.
— Dobrze, szanowny panie — powiedział do pana Louis.
A zwróciwszy się do Andrei, dodał:
— Bądź zupełnie szczerą z doktorem, siostrzyczko.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, jakby nie pojmowała czego chce od niej.
Filip powiedział jeszcze:
— Ja tymczasem pójdę się przejść po parku, a potem, ponieważ godzina, na którą kazałem przyprowadzić konie, jeszcze nie nadeszła, będę mógł przed odjazdem pogawędzić z tobą trochę. I uścisnął rękę Andrei, starając się uśmiechnąć. Panna de Taverney uczuła coś przymuszonego w tym uścisku i uśmiechu.
Doktór odprowadził Filipa do drzwi, zamknął je za nim, potem usiadł na sofie obok Andrei.