Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1517

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i nie usiłują rozwiązać zagadki, widzianej własnemi oczyma.
Zaprosiła hrabiego, aby zajął miejsce obok niej, a ten natychmiast zastosował się do jej życzenia.
— Przekonałeś się, hrabio, czy można na mnie liczyć, i czy, jeśli kogo nazwę przyjacielem, ustami to mówię, czy sercem. Wracałam do Luciennes, gdzie król ma przybyć do mnie jutro zrana; ale odebrałam twój list, hrabio, i wszystko porzuciłam dla ciebie. Każdy inny byłby się przeraził samem brzmieniem słów: spiski i spiskowcy, jakiemi nam de Sartines kilka razy bryzgnął w oczy; ale spojrzałam na ciebie, hrabio, i postąpiłam według twoich życzeń.
— Pani hrabino — odpowiedział Balsamo — szczodrze wywzajemniłaś mi się za przysługi, jakie kiedykolwiek mogłem pani wyświadczyć; ale ja dobrą mam pamięć i przekonasz się pani, że umiem być wdzięcznym. Nie sądź pani jednak, abym był występnym spiskowcem, jak mnie nazywał de Sartines. Kochany naczelnik policji, od osoby która mnie zdradziła, dostał tę szkatułkę, zawierającą moje sekrety chemiczne, których udzielę pani, hrabino, ażeby uwiecznić twą nieśmiertelną, cudowną piękność, ażeby zachować tę olśniewająco kwitnącą młodość.
Otóż, widząc formuły chemiczne, szyfrem pisane, kochany pan de Sartines wezwał swego sekretarza, a może i całą kancelarję, która, chcąc pokazać co umie, wytłumaczyła znaki, jak chciała.