Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1371

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Znów komplementy! Toż to idjoci, ci wielcy panowie — pomyślał filozof.
— Czytałem pańskie tłumaczenie Tacyta.
— Aha — pomyślał Rousseau — to widocznie jakiś uczony.
— Niełatwa to rzecz tłumaczyć Tacyta.
— Napisałem to w przedmowie.
— Pamiętam, pamiętam tę sławną przedmowę, zaznaczyłeś pan w niej, że nietęgo znasz łacinę.
— Przyznaję.
— Pocóż więc było brać się do nieswoich rzeczy, panie Rousseau?
— Traktowałem to jako ćwiczenie stylu.
— Zupełnie źle przetłumaczyłeś niektóre ustępy, panie Rousseau, np.: imperatoria brevitate przełożyłeś na: mowa poważna i krótka.
Rousseau wytężył pamięć.
— Tak jest, tak — rzekł młody książę z miną zupełnie pewną siebie — tak pan to przetłumaczyłeś w tym paragrafie, gdzie Tacyt opowiada jak Pizon przemawiał do żołnierzy...
— Więc cóż?
— Więc to, mój panie, iż „imperatoria brevitate” oznacza myśl zupełnie inną, znaczy: „ze zwięzłością dowódcy.” Czy nie tak, panie de Vauguyon?
— Naturalnie, że tak — odrzekł guwerner.
— Zaraz, jeszcze coś sobie przypomnę z tego tłumaczenia, jeszcze coś, co zwróciło moją uwagę.
Rousseau zbladł.